Nastał czas wszystkich świętych. Czas zadumy, czas wspominania, tych, którzy odeszli. Dla niektórych z nas wspomnienia bardzo odległe, dla innych świeże i wciąż bolesne.
Gdy myślę o przemijaniu zawsze przychodzą mi do głowy słowa księdza Twardowskiego: „Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą…”
Odchodzą inni, odejdziemy i my. Kiedy? Tego nikt z nas nie wie. Może i dobrze. Jednak ta niewiadoma powinna sprawiać, żeby każdy nasz dzień był wyjątkowy, abyśmy żyli tak, jakby miał to być ostatni dzień naszego życia.
Możesz to sobie wyobrazić?
Każdy dzień wyjątkowy, piękny, dokładnie taki jaki chcesz by był…
No właśnie – jak wyglądałby Twój dzień dzisiejszy, gdybyś wiedział, że jest on Twoim ostatnim? Co byś zrobił, z kim porozmawiał, gdzie poszedł?
Zastanów się nad tym, czy są to rzeczy, które faktycznie robisz każdego dnia, czy może odkładasz je na potem, na co dzień zadręczając się nic nieznaczącymi drobiazgami.
W ten sposób możesz określić Twoje największe wartości, kompas, według którego powinieneś kroczyć przez życie, tak, że kiedy nadejdzie ten ostatni dzień, z czystym sumieniem i uśmiechem na ustach powiesz: To było naprawdę fantastyczne, spełnione życie!
Parę dni temu natrafiłam na opowiadanie, które sprawiło, że zatrzymałam się na chwilę, zadałam sobie właśnie te pytania, i… łzy popłynęły z moich oczu…
W kolejce w aptece stało kilka osób, trochę zniecierpliwionych. Obsługiwana przez farmaceutę kobieta w średnim wieku nie mogła zdecydować się na rodzaj pasty do zębów oraz wielkość i twardość szczoteczki. Popisywała się znawstwem przedmiotu, tłumaczyła farmaceucie, jak jest to ważne zagadnienie dla jamy ustnej, zmieniała zdanie, marudziła. Stojący za nią starszy mężczyzna próbował bardzo grzecznie wpłynąć na jej decyzję i przyspieszyć obsługę.
- Bardzo panią przepraszam – zwrócił się do kobiety – ale ogromnie mi się spieszy. Może zastanowiłaby się pani gdzieś na boku i podjęła ostateczną decyzję, a w tym czasie pan obsłużyłby kilka osób?
Kobieta, wyraźnie poirytowana zwróceniem jej uwagi, spojrzała na niego zimno i nieprzyjemnie, i w nonszalancki sposób odpowiedziała:
- A gdzież to takiemu staruchowi jak pan może się jeszcze spieszyć? – przez jej twarz przeleciał szyderczy uśmiech.
W aptece zrobiło się bardzo cicho. Starszy mężczyzna uśmiechnął się do niej i spokojnie powiedział: - Szanowna pani, mam siedemdziesiąt lat, w moim wieku każda minuta jest bezcenna.
- O, niech pan nie przesadza – kobieta nie zmieniła tonu – jeszcze pan zdąży. Co, spieszy się pan, bo czeka na pana jakaś „specjalna okazja”? – dokończyła już wyraźnie złośliwie i nieprzyjemnie.
Mężczyzna popatrzył jej prosto w oczy i zaczął mówić: - Dwa lata temu otworzyłem szufladę w komodzie mojej żony i wyjąłem z niej płaski karton, w którym była jej przepiękna jedwabna bluzka, z przepiękną, ręcznie haftowaną koronką. Kupiłem ją trzydzieści lat wcześniej, kiedy po raz pierwszy byliśmy w Nowym Jorku. Nigdy jej nie założyła, czekała z tym na jakąś specjalną okazję. Dobrze, pomyślałem, dzisiaj jest ta specjalna okazja. Zbliżałem się do jej łóżka i położyłem tę śliczną bluzkę obok innych rzeczy przy jej głowie. Niedługo zaczną ją ubierać do trumny. Po krótkiej, gwałtownej chorobie dzień wcześniej zmarła.
Kobieta spuściła wzrok.
Każdy dzień, który przeżywamy – kontynuował starszy pan –
jest tą specjalną okazją. Nasze okazje już minęły. Nie wolno traci czasu i odkładać wszystkiego na potem. Od tego dnia więcej czytam, a mniej sprzątam. Siadam na tarasie i rozkoszuję się urodą okolicy bez poczucia winy, że nie wyplewiłem ogródka. Spędzam jak najwięcej czasu z moimi bliskimi i przyjaciółmi, a mniej się martwię jutrem. Zrozumiałem, że życie to ciągłość doświadczeń, które trzeba przeżyć w radości, a nie próbować je ścierpieć czy przetrwać. Już niczego nie odkładam na potem. Piję codziennie z moich antycznych kryształowych kieliszków. Zakładam nowe ubrania na zakupy w hipermarkecie, jeżeli tylko mam na to ochotę. Nie zachowuję swoich najlepszych perfum na specjalne wizyty, tylko używam ich codziennie, kiedy pragnę poczuć je na sobie. Wyrzuciłem ze swojego słownika zwroty: „może kiedyś”, „pewnego dnia”. Jeżeli coś jest warte zobaczenia, usłyszenia lub przeżycia, chcę to zobaczyć, usłyszeć i przeżyć teraz.
Każdego dnia rano powtarzam sobie, że ten dzień jest wyjątkowy i dzisiaj czeka mnie coś naprawdę ekscytującego. Każdy dzień, każda godzina, każda minuta jest nią. Dlatego, niech mi pani wybaczy, nie mogę sobie pozwolić na ich bezsensowne tracenie w kolejkach.
A czy Ty, niezależnie od wieku, traktujesz każdy dzień jak specjalną okazję, jak przygodę, która da Ci wiele radości? Czy Twój czas jest również bezcenny, czy może przecieka Ci przez palce i nie masz nad nim kontroli.
Może dziś jest właśnie ten moment, by zastanowić się jak wykorzystujesz ten ziemski czas, który stanowi tak naprawdę niewielką część całej wieczności. Czy często mówisz „może kiedyś”, „pewnego dnia” i robisz coś innego, coś co MUSISZ?
Pamiętaj, że może to zabrzmi dziwnie, ale w życiu nic nie musisz. A jeżeli koniecznie chcesz coś musieć – to niech będzie, że musisz być szczęśliwy i spełniony. Tak, to jest nasz ziemski obowiązek, być szczęśliwym i spełnionym człowiekiem!
Nie pozwól, aby Twoje „specjalne okazje” minęły bezpowrotnie.
Celebruj każdą chwilę swojego życia, dostrzegaj to co dobre i piękne, zamiast koncentrować się na tym, co odbiega od ideału. Jeśli masz jakieś niespełnione marzenia to przestań odkładać ich realizację „na potem”, bo potem może nigdy nie nadejść. Jeśli ich realizacja zajmuje dużo czasu to pamiętaj, że czas i tak upłynie i wybór należy do Ciebie czy to marzenie zrealizujesz czy nie.
Pamiętaj – życie to nie jest próba generalna, to jest to:)Bądź tu i teraz!
Przeszłość już minęła, przyszłości jeszcze nie ma, to jest JEDYNA ważna chwila Twojego życia. Złap jej piękno i niech będzie dla Ciebie specjalną okazją, by zrobić właśnie to na co masz ochotę:)