niedziela, 23 listopada 2008

„Odporność to sztuka zachowania równowagi wewnętrznej”

Ile razy zdarzyło Ci się zezłościć, bo „świat nawalił”, posmutnieć, bo ktoś powiedział coś niemiłego na Ciebie. Ile razy miałeś łzy bezsilności w oczach?
Ja takich sytuacji przeżywałam kiedyś bardzo dużo. Byłam jak źdźbło trawy smagane silnym wiatrem, często się „łamałam”, dopóki nie odkryłam, że jest we mnie wielka siła. Siła do tego, by pokonywać przeciwności losu, by wzmocnić nie tylko swoje ciało, ale i zahartować ducha. W życiu trzeba mieć dużą odporność, która niczym tarcza ochrania nas przed utrata naszej wewnętrznej równowagi, która daje poczucie, że poradzimy sobie w każdej sytuacji i nie złamiemy się.

Dla wzmocnienia ciała większość ludzi wie, że należy na przykład jeść witaminę C.
Ale czy wiesz jak wzmocnić swojego psyche? Czym je karmić, by nie ulegało zmianom nastrojów.

Tu bardzo polecam codzienną porcję miłości i samoakceptacji. Wiary we własny umysł i własne przekonania (oczywiście te wspierające). Bo jakie to ma znaczenie, że ktoś mówi na Ciebie coś niemiłego. Jeśli nie sprawia Ci to obiektywnych problemów to lepiej zostaw to u tego ktosia, niech on ma ten problem, skoro go stworzył. Poznaj swoją prawdziwą wartość, nie pozwól, aby odkrywał ją obojętnie kto. Jesteś skarbem jedynym w swoim rodzaju, a Twoją wartość może oszacować jedynie prawdziwy ekspert, którym jesteś Ty sam:)

Do tego dorzucę dużą porcja odpowiedzialności za swoje życie, za swoje reakcje, myśli i emocje. Bo kto inny, jak nie Ty, jest Panem Twoich emocji. Ile razy w trudnej sytuacji powtarzasz sobie: JA JESTEM ODPOWIEDZIALNY/A, i decydujesz jak będziesz się czuł. Tutaj nie chodzi o to, by nie odczuwać negatywnych emocji w ogóle (przecież nie jesteśmy maszynami). Sztuką jest umiejętność szybkiej zamiany ich w spokojne, pozytywne reakcje.

A na zakończenie szczypta codziennych uścisków, z najbliższymi, znajomymi, z ukochanym zwierzakiem lub chociażby Twoim ulubionym drzewem (brzoza bardzo kojąco wpływa na emocje) i równowaga psychiczna powraca.

To są moje ulubione składniki „koktajlu wzmacniającego odporność psychiczną”:) Ty oczywiście możesz dorzucić kilka swoich. Ale pamiętaj: stosuj je profilaktycznie, codziennie, bo wtedy dadzą Ci naprawdę dużo odporności.

niedziela, 16 listopada 2008

„Nie ma większej siły niż nasze myśli”


W dzisiejszym świecie trzeba być naprawdę silną jednostką, aby przetrwać. Nie chodzi tu tylko o siłę fizyczną, choć i ona jest bardzo ważna, ale dla mnie głównie o siłę psychiczną. Zauważyłam, że to w jakim stanie jest moja psychika silnie działa na moje ciało. Gdy tylko pojawia się lęk, poczucie bezradności w moim umyśle, od razu odczuwam brak energii.

Na szczęście kilka lat temu uświadomiłam sobie tę zależność i bardzo mocno zaczęłam pracować nad swą siłą psychiczną. Dotarłam do mocnych, negatywnych przekonań, które mnie osłabiały i powoli zaczęłam je eliminować. Dużo medytowałam i przeprowadzałam wizualizację wzmacniania swojej osoby, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Duże znaczenie odegrała tu praca nad akceptacją siebie. Zdania „Kocham i akceptuję siebie w pełni” lub „Jestem Madzia i to wystarczy” towarzyszyły mi każdego dnia. Stopniowo coraz bardziej stawały się spójne z tym co naprawdę o sobie myślałam. Moje dni były coraz piękniejsze i miałam coraz więcej siły, by pokonywać przeszkody dnia codziennego.

Odnalazłam swoje mocne strony i nauczyłam się z nich korzystać. Wiem także co uwielbiam robić wtedy, gdy siły lekko opadają. Często jest to spontaniczny taniec, ulubiona muzyka, szybki spacer, ćwiczenia fizyczne i oddechowe, kawa z przyjaciółką lub chociażby zapach moich ulubionych olejków. Do tego kultywowanie wdzięczności za wszystko co posiadam i co wydarza się każdego dnia, bardzo wzmocniło moją siłę psychiczną, a co za tym idzie fizyczną.

Od jakiegoś roku czuję się na tyle silną osobą i pewną siebie, że świadomie zaczęłam wprowadzać zmiany do mojego życia. Sama wystawiam się na różne przeciwności losu i wyzwania i wierzę, że dam sobie z nimi radę. Ostatecznie „doświadczenie to nie to co się nam przydarza, ale to, co zrobimy z tym co się nam przydarza”.
Stałam się odpowiedzialna za swoje życie i świadomie wykorzystuję swój umysł, by mnie wzmacniał. Uważnie słucham siebie i swoich potrzeb, a także bacznie zwracam uwagę na to, co do siebie mówię, oczywiście dbając o pozytywną formę.

Tobie także polecam odnalezienie sposobów na zachowanie i podnoszenie Twojej siły i energii. Życie jest przecież zbyt krótki, by przeżyć je byle jak:)
A więc, jakie masz sposoby, by czuć się silnym każdego dnia? Zastanawiałeś się już nad tym? Jeśli nie, to może właśnie nadszedł odpowiedni czas:)

wtorek, 11 listopada 2008

Wdzięczność


Ostatnimi czasy czułam się rozdrażniona i nie mogłam znaleźć tego wewnętrznego spokoju, który miałam już kiedyś w sobie. Kiedy zaczęłam się nad tym zastanawiać, to odkryłam dwa powody tego stanu: po pierwsze za dużo obowiązków na mojej małej główce, ale przede wszystkim przyłapałam się na tym, że dostrzegałam ostatnio tylko „braki” w swoim życiu i w sobie. Gdy tylko to odkryłam, natychmiast zawróciłam swoje myśli na właściwe tory - tory obfitości i dostatku. Sytuacja, w której doznałam tego odkrycia, była raczej zwykła. Patrząc się bez wyrazu przed siebie przez okno restauracji, dostrzegłam młodą kobietę, może w moim wieku, która ten piękny dzień przemierzała… na wózku inwalidzkim. Był to dla mnie jak grom z jasnego nieba. Popatrzyłam na swoje zdrowe nogi i uczucie wdzięczności jakiego doznałam było fascynujące. Pomimo tego co mi się nie udaje, mam tak wiele rzeczy, o których inni mogą tylko pomarzyć. W ten piękny, słoneczny dzień moje nogi mogą zaprowadzić mnie wszędzie, gdzie tylko zechcę, z łatwością. Odkryłam ponownie, że tak naprawdę spokój bardzo łatwo odzyskać, gdy cieszymy się z tego, co mamy, a nie z troski o to, czego jeszcze nie mamy.

Za każdym razem, kiedy czujemy się za coś wdzięczni, stajemy się bardziej spokojni. Za każdym razem, kiedy mówimy „dziękuję”, potwierdzamy: ”Akceptuję to, co mam i gdzie jestem. Uczę się tego , czego mam się nauczyć”.

Pewnie teraz zastanawiasz się co już masz i może nadal jedyne rzeczy jakie przychodzą Ci do głowy to: wrzody żołądka, debet na koncie, nieznośna teściowa w pokoju obok;) ale gdy tylko przyjrzysz się pewnym drobiazgom, to ujrzysz ocean obfitości. Po opisanym zdarzeniu ja zaczęłam od założenia sobie „dzienniczka wdzięczności”, w którym codziennie wieczorem, przed snem wypisuję wszystko, za co jestem wdzięczna. Tobie też to polecam:) I nie przejmuj się, że czasami jest tego tak dużo, że zamiast spać, pół nocy spędzasz na pisaniu, bo ta dawka wdzięczności dla mnie porównywalna jest z dobrym snem… Choć jak ze wszystkim, nie warto przesadzać:)

Ujrzyj to co masz – zdrowe nogi, dobry wzrok, może własne mieszkanie lub samochód, przyjaciół, dobrą pracę. Zobacz jakie masz możliwości w porównaniu do osób chorych, bezdomnych, ciężko pracujących od rana do nocy, by zarobić marne grosze. To, że teraz czytasz ten wpis znaczy, że posiadłeś wspaniałą wiedzę obsługi Internetu.
Doceń to wszystko, a już po paru dniach poczujesz jakbyś żył zupełnie nowym, bogatym życiem.
U mnie trwało to dosłownie kilka dni, by znowu poczuć spokój wewnętrzny, że mam teraz wszystko, co jest mi na tę chwilę potrzebne, i jest to naprawdę baaaardzo dużo. Żyję, oddycham, śmieję się i spotykam z wieloma fantastycznymi osobami, a to, że aktualna sytuacja na rynkach finansowych zubożyła także moje konto, to jest tylko stan przejściowy, który dzięki sprawnemu umysłowi zamierzam szybko rozwiązać:)

„Pochwała oczyszcza.
Miłość żywi.
Wdzięczność wszystko pomnaża.”

Robert Coon

W dziękowaniu i obfitości jest jeszcze jedna magia – bowiem to o czym myślisz, przyciągasz. Więc jeśli w Twoim życiu zagości obfitość, to bardzo szybko spostrzeżesz, że jest jej coraz więcej, i więcej… A więc do dzieła. Dziękuj, dziękuj, dziękuj:)

niedziela, 9 listopada 2008

Szczęście zaczyna się od zrozumienia

Wszystko zaczyna się od zrozumienia… Ta prosta prawda bardzo zmieniła moje życie. Do tej pory wkładałam bardzo dużo energii w rzeczy, które do niczego nie były mi potrzebne, tzn. nigdy nie zastanawiałam się tak naprawdę po co je robię. Jakiś czas temu zrobiłam duży remanent swoich wartości, celów i przekonań, i odkryłam, że owszem wspinam się po drabinach sukcesu, ale niektóre z tych drabin są przystawione do niewłaściwych ścian. Koniec. Zrozumiałam, że moje życie jest tylko jedno i każdy dzień jest na wagę złota. Koniec z marnowaniem okazji, koniec z marudzeniem, że świat jest nie taki jaki bym chciała.

Dziś jest dla mnie dzień szczególny. Dlaczego? Bo miałam swój debiut w prowadzeniu warsztatów ABC Mądrego Życia i … zrozumiałam, że w końcu jestem na właściwej drodze. To jest takie cudowne uczucie, kiedy mówisz do ludzi o wartościowych, według Ciebie rzeczach, a oni na to reagują nadzieją, radością a nawet łzami wzruszenia. Dla takich chwil warto żyć:)

Coraz więcej rzeczy rozumiem, wiem kim jestem i dokąd zmierzam, w dużej mierze określiłam taż ściany do których chce przystawiać drabiny sukcesu. Zrozumiałam także, że na chwilę obecną wiem tyle, ile potrzeba, że pewne rzeczy wyjaśnią się dopiero w przyszłości, bo całe nasze życie jest ciągiem zrozumienia procesów jakie w nas samych i otoczeniu zachodzą.

Ale najważniejszym moim odkryciem jest odpowiedzialność za własne życie – zrozumiałam, że nikt nic za mnie nie zrobi. Jeśli czegoś bardzo pragnę, to tylko ja jestem za to odpowiedzialna. Ja odpowiadam za jakość swojego życia i działania. Co ciekawe, odkryłam także fascynację w doskonaleniu się. Kiedy mam jakieś wystąpienie publiczne to, owszem lubię usłyszeć co było dobre, ale bardziej czekam na to co mogę zrobić w przyszłości lepiej. Chcę się przełamywać i działać świadomie, a doskonałość nie jest przecież pojedynczym aktem, jest efektem systematycznej pracy nad sobą. Zrozumiałam, że warto popełniać błędy, bo one dużo mnie uczą.

Zrozumienie daje mi siłę do podejmowania kategorycznych decyzji, wyrzucania „śmieci” z mojego życia, a wnoszenia do niego nowej, lepszej jakości.
Jestem bardzo szczęśliwa, a przecież szczęście zaczyna się właśnie od… zrozumienia:)

niedziela, 2 listopada 2008

Bezcenny czas


Nastał czas wszystkich świętych. Czas zadumy, czas wspominania, tych, którzy odeszli. Dla niektórych z nas wspomnienia bardzo odległe, dla innych świeże i wciąż bolesne.

Gdy myślę o przemijaniu zawsze przychodzą mi do głowy słowa księdza Twardowskiego: „Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą…”

Odchodzą inni, odejdziemy i my. Kiedy? Tego nikt z nas nie wie. Może i dobrze. Jednak ta niewiadoma powinna sprawiać, żeby każdy nasz dzień był wyjątkowy, abyśmy żyli tak, jakby miał to być ostatni dzień naszego życia.

Możesz to sobie wyobrazić?
Każdy dzień wyjątkowy, piękny, dokładnie taki jaki chcesz by był…
No właśnie – jak wyglądałby Twój dzień dzisiejszy, gdybyś wiedział, że jest on Twoim ostatnim? Co byś zrobił, z kim porozmawiał, gdzie poszedł?
Zastanów się nad tym, czy są to rzeczy, które faktycznie robisz każdego dnia, czy może odkładasz je na potem, na co dzień zadręczając się nic nieznaczącymi drobiazgami.

W ten sposób możesz określić Twoje największe wartości, kompas, według którego powinieneś kroczyć przez życie, tak, że kiedy nadejdzie ten ostatni dzień, z czystym sumieniem i uśmiechem na ustach powiesz: To było naprawdę fantastyczne, spełnione życie!

Parę dni temu natrafiłam na opowiadanie, które sprawiło, że zatrzymałam się na chwilę, zadałam sobie właśnie te pytania, i… łzy popłynęły z moich oczu…

W kolejce w aptece stało kilka osób, trochę zniecierpliwionych. Obsługiwana przez farmaceutę kobieta w średnim wieku nie mogła zdecydować się na rodzaj pasty do zębów oraz wielkość i twardość szczoteczki. Popisywała się znawstwem przedmiotu, tłumaczyła farmaceucie, jak jest to ważne zagadnienie dla jamy ustnej, zmieniała zdanie, marudziła. Stojący za nią starszy mężczyzna próbował bardzo grzecznie wpłynąć na jej decyzję i przyspieszyć obsługę.
- Bardzo panią przepraszam – zwrócił się do kobiety – ale ogromnie mi się spieszy. Może zastanowiłaby się pani gdzieś na boku i podjęła ostateczną decyzję, a w tym czasie pan obsłużyłby kilka osób?
Kobieta, wyraźnie poirytowana zwróceniem jej uwagi, spojrzała na niego zimno i nieprzyjemnie, i w nonszalancki sposób odpowiedziała:
- A gdzież to takiemu staruchowi jak pan może się jeszcze spieszyć? – przez jej twarz przeleciał szyderczy uśmiech.
W aptece zrobiło się bardzo cicho. Starszy mężczyzna uśmiechnął się do niej i spokojnie powiedział: - Szanowna pani, mam siedemdziesiąt lat, w moim wieku każda minuta jest bezcenna.
- O, niech pan nie przesadza – kobieta nie zmieniła tonu – jeszcze pan zdąży. Co, spieszy się pan, bo czeka na pana jakaś „specjalna okazja”? – dokończyła już wyraźnie złośliwie i nieprzyjemnie.
Mężczyzna popatrzył jej prosto w oczy i zaczął mówić: - Dwa lata temu otworzyłem szufladę w komodzie mojej żony i wyjąłem z niej płaski karton, w którym była jej przepiękna jedwabna bluzka, z przepiękną, ręcznie haftowaną koronką. Kupiłem ją trzydzieści lat wcześniej, kiedy po raz pierwszy byliśmy w Nowym Jorku. Nigdy jej nie założyła, czekała z tym na jakąś specjalną okazję. Dobrze, pomyślałem, dzisiaj jest ta specjalna okazja. Zbliżałem się do jej łóżka i położyłem tę śliczną bluzkę obok innych rzeczy przy jej głowie. Niedługo zaczną ją ubierać do trumny. Po krótkiej, gwałtownej chorobie dzień wcześniej zmarła.
Kobieta spuściła wzrok.
Każdy dzień, który przeżywamy – kontynuował starszy pan – jest tą specjalną okazją. Nasze okazje już minęły. Nie wolno traci czasu i odkładać wszystkiego na potem. Od tego dnia więcej czytam, a mniej sprzątam. Siadam na tarasie i rozkoszuję się urodą okolicy bez poczucia winy, że nie wyplewiłem ogródka. Spędzam jak najwięcej czasu z moimi bliskimi i przyjaciółmi, a mniej się martwię jutrem. Zrozumiałem, że życie to ciągłość doświadczeń, które trzeba przeżyć w radości, a nie próbować je ścierpieć czy przetrwać. Już niczego nie odkładam na potem. Piję codziennie z moich antycznych kryształowych kieliszków. Zakładam nowe ubrania na zakupy w hipermarkecie, jeżeli tylko mam na to ochotę. Nie zachowuję swoich najlepszych perfum na specjalne wizyty, tylko używam ich codziennie, kiedy pragnę poczuć je na sobie. Wyrzuciłem ze swojego słownika zwroty: „może kiedyś”, „pewnego dnia”. Jeżeli coś jest warte zobaczenia, usłyszenia lub przeżycia, chcę to zobaczyć, usłyszeć i przeżyć teraz. Każdego dnia rano powtarzam sobie, że ten dzień jest wyjątkowy i dzisiaj czeka mnie coś naprawdę ekscytującego. Każdy dzień, każda godzina, każda minuta jest nią. Dlatego, niech mi pani wybaczy, nie mogę sobie pozwolić na ich bezsensowne tracenie w kolejkach.

A czy Ty, niezależnie od wieku, traktujesz każdy dzień jak specjalną okazję, jak przygodę, która da Ci wiele radości? Czy Twój czas jest również bezcenny, czy może przecieka Ci przez palce i nie masz nad nim kontroli.

Może dziś jest właśnie ten moment, by zastanowić się jak wykorzystujesz ten ziemski czas, który stanowi tak naprawdę niewielką część całej wieczności. Czy często mówisz „może kiedyś”, „pewnego dnia” i robisz coś innego, coś co MUSISZ?

Pamiętaj, że może to zabrzmi dziwnie, ale w życiu nic nie musisz. A jeżeli koniecznie chcesz coś musieć – to niech będzie, że musisz być szczęśliwy i spełniony. Tak, to jest nasz ziemski obowiązek, być szczęśliwym i spełnionym człowiekiem!

Nie pozwól, aby Twoje „specjalne okazje” minęły bezpowrotnie.
Celebruj każdą chwilę swojego życia, dostrzegaj to co dobre i piękne, zamiast koncentrować się na tym, co odbiega od ideału. Jeśli masz jakieś niespełnione marzenia to przestań odkładać ich realizację „na potem”, bo potem może nigdy nie nadejść. Jeśli ich realizacja zajmuje dużo czasu to pamiętaj, że czas i tak upłynie i wybór należy do Ciebie czy to marzenie zrealizujesz czy nie.

Pamiętaj – życie to nie jest próba generalna, to jest to:)


Bądź tu i teraz!
Przeszłość już minęła, przyszłości jeszcze nie ma, to jest JEDYNA ważna chwila Twojego życia. Złap jej piękno i niech będzie dla Ciebie specjalną okazją, by zrobić właśnie to na co masz ochotę:)

sobota, 1 listopada 2008

"Tyle jesteśmy warci, ile możemy dać innym"


Jestem osobą uśmiechniętą, energiczną i pełną pomysłów na życie. Żyję tak, aby nawet w pochmurny dzień pojawiała się kolorowa tęcza na moim niebie. Kocham życie w całej jego okazałości i z ufnością patrzę w przyszłość.
„Aby żyć, trzeba życie kochać.”

Uwielbiam taniec, zafascynowana jestem pięknem ruchu, jaki może wydobyć muzyka z naszego ciała. Kocham przyrodę, a szczególnie przepięknie kolorowe liście jesienne. Interesuję się niekonwencjonalnymi metodami leczenia i utrzymywania zdrowia, które z dużą skutecznością praktykuję na sobie, m.in. refleksologia, dietetyka, akupunktura, masaż, ziołolecznictwo, śmiechoterapia, choć z wykształcenia jestem farmaceutą.
Nade wszystko jednak od lat zafascynowana jestem możliwościami ludzkiego umysłu do zmiany naszej rzeczywistości na taką jaką chcemy.

Uważam, że posiadanie wiedzy, pewnych zdolności czy umiejętności i zachowywanie ich tylko dla siebie jest po prostu grzechem. Dlatego bardzo chcę się dzielić z innymi moim doświadczeniem, umiejętnościami zdobytymi w długoletniej pracy nad sobą. Dziś, gdy patrzę na siebie sprzed 10 lat widzę ogromny postęp jaki dokonałam sama ze sobą – kiedyś nieśmiała, smutna i zlękniona, dziś odważna, wesoła i z ufnością patrząca w przyszłość.
Tak, to właśnie ja:)

Kiedy więc spotykam na swej drodze wiele takich „dawnych Magd”, wiem, że i one mogą wziąć swoje życie w swoje ręce i dosłownie wykreować własne szczęście, dobrobyt i wspaniałe życie. Potrzebują jednak wskazówek, wsparcia i wiele miłości, by przejść ten proces.

Bycie trenerem oznacza dla mnie dzielenie się sobą, swoją wiedzą i doświadczeniem, to także bycie wsparciem, dla tych którzy pragną się zmieniać, to akceptowanie ludzkich słabości i zachęcanie do czynienia drobnych zmian. Chcę być trenerem także, by samemu się rozwijać, by nieustannie doskonalić swój charakter, by uczyć się nowych rzeczy, by szukać nowych rozwiązań na mądre życie:)

W sierpniu tego roku odkryłam rewelacyjny system TeTa Tadeusza Niwińskiego. Gdy się mu przyjrzałam odkryłam, że opiera się on na bardzo prostych i podstawowych zasadach, których ja szukałam przez długi czas. Jest on spójny i zastosowany w całości wręcz gwarantuje sukces.

Dlatego chcę dzielić się właśnie tymi podstawowymi zasadami ( w prostocie jest tak naprawdę największa siła), inspirować siebie i innych do tego, by najpierw zrozumieli kim są, po co są na tej ziemi, jakie mają wartości i zasady, potem, by nabierali odporności i siły do życia, by nauczyli się żyć z celem, by byli skuteczni, mieli autorytet i nade wszystko, by odczuwali z całego swojego życia przeogromną radość.

„Życie jest jakie jest, ale to tylko od nas zależy czy zetrze nas na piach czy wyszlifuje na diament.”

Uważam, że każdy z nas jest wartościową osobą, którą można wyszlifować na piękny, wartościowy diament, i bardzo chcę sprawiać, by ludzie w to wierzyli i by chcieli podjąć pracę nad sobą. Uwielbiam inspirować ludzi do pozytywnych zmian, do bycia radosnymi, szczęśliwymi istotami na tym świecie i motywować ich do realizacji swoich marzeń:)

Najwspanialszą zapłatą za te inspiracje są dla mnie słowa: Dziękuję, dzięki Tobie dużo zmieniło się w moim życiu .

„Masz tylko jedno życie. Znajdź czas, by być szczęśliwy