czwartek, 5 kwietnia 2012

Komunikacja w rytmie tanga

Każde życie jest jak taniec, który pięknie się zaczyna i kończy. A to, co wytańczysz w trakcie, zależy tylko od Ciebie.

Poza pięknymi sentencjami, które przychodzą mi do głowy, gdy myślę o tańcu, chcę Wam przybliżyć coś jeszcze. Czy znaleźliście kiedyś miejsce, działanie, zajęcie, które wywarło na Was wrażenie „sumy wszystkich mądrości”? Tę rzecz, sytuację, hobby, które mają „to coś”? Moją pasją jest taniec, w nim widzę metaforę życia i przemiany. Szczególne miejsce zajmuje tango, dlatego o jego magii słów kilka:

ODNALEZIENIE RYTMU
Taniec stał się moją pasją jeszcze w wieku wczesnoszkolnym. Pamiętam jak wtedy z niecierpliwością czekałam, gdy nadejdzie dzień praktyki, kiedy czas swój i wtedy jeszcze moich rodziców, podporządkowywałam swoim zajęciom tanecznym. Parkiet był miejscem, gdzie odżywałam, gdzie mogłam być sobą, wolna i szczęśliwa. Z czasem wrósł w moje życie i do dzisiaj jest jego integralną częścią, przeplatając się przez każdy jego element.

MIĘDZY SŁOWAMI I RUCHAMI
Wiele lat tańca dało mi bardzo szerokie spojrzenie na jego głębszy aspekt, mianowicie na sposób komunikacji, funkcjonowania w grupie i wyrażania siebie. Zrozumiałam, że taniec jest najwyższą formą komunikacji interpersonalnej - obserwując solistów widziałam, jak pięknie potrafią wyrazić siebie, swoje emocje i uczucia – przecież komunikują siebie w doskonały sposób. Gdy oglądałam pary taneczne widziałam jak dwoje ludzi rozumie się bez słów. Na krótki czas stają się jednym, by wspólnie podążać w rytm tej samej muzyki – potrafią odczytać najdrobniejszy sygnał i gest, wiedzą o co chodzi, razem zmierzają do wspólnego celu. A formacje taneczne? Każdy z nich jest indywidualistą, ale we wspólnym dziele potrafią uwzględnić swój indywidualizm i jednocześnie tworzyć całość, być grupą, która świetnie rozumie się i wie, co to znaczy działanie win-win.

OD PIERWSZEGO… KOMUNIKATU
Dwanaście lat temu zafascynował mnie taniec wyjątkowy – Tango Argentino. Oglądałam program telewizyjny, gdzie na ekranie, w lekkim półmroku „snuło” się kilka par, jedni bardzo mocno przytuleni do siebie, wręcz policzek przy policzku, inni w dalszym trzymaniu, lecz równie zafascynowani sobą i wspólnym tańcem. Postanowiłam wtedy poznać tango i jestem z nim do dzisiaj. Pokochałam go od „pierwszych kroków”, a ono całą tę miłość oddaje mi w swojej dostojności, emocjonalności, w doskonałości komunikacji, rozumienia emocji swoich i partnera. W tangu mogę zatopić się w pełni, medytować, docierać głębiej niż tylko do ciała, także do swoich marzeń i pragnień.

POROZUMIENIE
Obejmując życie, tak jak obejmujesz swojego partnera czy partnerkę w tańcu, możesz wiele wyrazić. Możesz znaleźć sposób dotarcia do każdej osoby lub, w niektórych przypadkach wiedzieć, kiedy zakończyć „wspólny taniec”, bo w każdym z Was gra inna muzyka. Porozumienie między ludźmi możliwe jest zawsze, nawet wtedy, gdy postanawiamy zakończyć znajomość i potrafimy zrobić to z szacunkiem, zrozumieniem i w elegancki sposób. To tak, jak po przetańczonym tangu, odprowadzasz partnerkę i oboje doskonale wiecie, czy spotkacie się jeszcze razem na parkiecie, czy już raczej nie.

WYTAŃCZONE I NAUCZONE
Nieskończone możliwości tanga dają równie nieskończone sposoby komunikacji, pracy z emocjami, rozwoju osobistego i rozumienia siebie. Gdy uczę tego tańca, uwielbiam obserwować postępy ludzi, ich rozwój i piękno, które przejawia się na parkiecie. Jest to dla mnie wielka radość i nagroda. Podobnie, gdy elementy tańca, często metaforycznie, przenoszę na szkolenia oraz pracę z ludźmi – szaloną satysfakcję daje mi obserwowanie postępów, jakie zachodzą w ludziach. Uwielbiam obserwować jak w obliczu wyzwań, jakie niosą zmiany oraz nauka nowych umiejętności, zdejmują oni maski i stają się ludzcy, wrażliwi, piękni, pokorni i nade wszystko szczęśliwi. Jak znikają bariery w komunikacji, osądy, a rośnie empatia, chęć zrozumienia i współdziałania.

A więc to, co wytańczymy, zależy od nas. Czy zatem mogę zaprosić do tango? :-)

niedziela, 1 kwietnia 2012

Po co komu coach?

Uczestniczyłam w warsztatach z Gerardem O’Donovanem, jednym z najlepszych na świecie coach'ów. W efekcie mam mnóstwo przemyśleń. Z przyjemnością podzielę się jednym z nich.
Dla coach'a spotkanie z innym coach'em, mentorem przypomina, jaką rolę odgrywa i ma odgrywać coaching. Oto kilka moich spostrzeżeń.

PRANIE MÓZGU?

Coaching w Polsce jest nadal młodą dziedziną, tak naprawdę dopiero zyskuje swoich zwolenników głównie na polu biznesowym, jednak małymi krokami przenosi się także na wszystkie inne dziedziny życia.
Dla wielu ludzi kojarzy się wciąż z rodzajem psychoterapii i leżeniem na przysłowiowej kozetce, albo z praniem mózgu;) Wielu ludzi odbiera taką formę pracy jako przyznanie się do tego, że coś jest z nimi nie tak, pokazaniem własnych słabości albo niepowodzeń.. Są też i tacy, którzy traktują coacha jak doradcę, czyli przychodzą do niego po gotowe rady i rozwiązania płynące od „mądrego” coacha.

A tymczasem podstawowym filarem coachingu jest założenie, że coach nie ma gotowych odpowiedzi. Wszystkie odpowiedzi są w nas samych i tylko my możemy udzielić sobie rad dotyczących naszego życia. Coach jest od tego, by wyprowadzić nas na inny poziom niż ten, na którym wykreowaliśmy nasze aktualne problemy. By zaprowadzić nas na te tereny naszej osoby, których być może do tej pory świadomie jeszcze nie odkryliśmy. Do naszego ogromnego potencjału. Mówiąc więc w skrócie: coach to „Towarzysz Osobistego Rozwoju”. Nie wykonuje pracy za klienta, ale pracuje z klientem.

SAMOŚWIADOMOŚĆ!

Największą wartością coachingu jest poszerzanie świadomości o sobie samym oraz dotarcie do odpowiedzi, które są w nas; nawiązanie kontaktu ze swoimi prawdziwymi wewnętrznymi wartościami. Dotarcie do prawdy. Wtedy stajemy się bardziej zadowoleni z siebie i z życia, wolni, bardziej odważni w działaniach. Świat zewnętrzny nie jest w stanie wmówić nam, że nie jesteśmy szczęśliwi.

W wielu przypadkach jesteśmy ekspertami od innych ludzi, dobrze wiem co oni powinni zrobić, jak się zachować, w jakim kierunku się rozwijać... jednak tak nam się tylko wydaje. Pomimo tego, że jesteśmy dość podobni, to każdy z nas żyje w innej rzeczywistości. Ma inne doświadczenia życiowe, przekonania, wartości, a przede wszystkim kierują nami inne motywy działania. Z tego powodu tzw. dobre rady naszych rodziców czy znajomych przynoszą efekt odmienny niż oni by chcieli. Dlaczego? Bo tylko ja mogę tak naprawdę wiedzieć co jest dla mnie dobre.

Właśnie dlatego coaching jest tak bardzo różny od terapii. Dając klientowi samoświadomość, jednocześnie uczy go, jak być swoim własnym coachem. Klient sam może dokonywać oceny czy to, co robi służy mu czy nie. Jeśli nie służy, to bierze za to odpowiedzialność i rezygnuje z tych działań. Świadomość i odpowiedzialność to dwie cechy, które bardzo mocno wzmacnianie są właśnie przez proces coachingowy.

Definicja zawiera się w wypowiedzi inspirującego mnie coacha:
W coachingu chodzi o jak najlepsze wykorzystanie własnych możliwości przy indywidualnym i osobistym wsparciu osoby, która będzie stawiać przed Tobą wyzwania, stymulować i prowadzić na drodze stałego rozwoju
.
Gerard o’Donovan

wtorek, 27 marca 2012

TANGO JAKO JOGA W RUCHU

Pamiętam ten dzień, kiedy leżałam na jogowej macie i słuchałam swojej instruktorki jogi:”…od pasa w górę wyciągaj się do góry, brodę kieruj do mostka, nie wypinaj żeber do góry, od pasa w dół rozciągaj się w przeciwnym kierunku..” i wtedy odkryłam, że dokładnie tego samego uczę w tangu. Gdy stałam w pozycji góry, moje ciało również miało praktycznie takie samo ustawienie jak w tangu…

Choreografia codzienności
Od tego momentu zaczęłam dostrzegać w tańcu, którego uczę, bardzo dużo korzyści zdrowotnych. A do tego myślę, że jest jego mała przewaga. Kroki tanga są bardzo zbliżone do naszego naturalnego, codziennego ruchu. W końcu stworzone zostało ono przez ludzi, którzy mieli ochotę wyrazić swoje najskrytsze emocje, a nie przez wykwalifikowanych choreografów i tancerzy. Jest ono dynamiczne, tak jak nasze życie, gdzie ciągle jesteśmy w ruchu, dzięki temu ta korzystna zdrowotnie postawa zaczyna towarzyszyć nam na co dzień, a nie tylko w pozycjach statycznej.

Lekkość tango
Kiedy na swoich zajęciach, zwłaszcza Tango solo, odwołuję się do budowy naszego ciała i naszych naturalnych połączeń szkieletowych, i wskazuję kierunek jak je respektować, wiele Pań zaczyna doświadczać lekkości ruchów, elastyczności, większej stabilności i lepszej równowagi. Nasze ciała uczą się jak lekko płynąć przez życie, co nie pozostaje niezauważone przez nasze otoczenie.

Tango-terapia?
Wyprostowana, pewna siebie postawa to jedno, ale niesie ona wiele innych korzyści dla naszego ciała – zmniejsza się obciążenie naszych stawów, mięśnie pracują lżej, bez zbędnych napięć, nasze narządy wewnętrzne mają przestrzeń do swobodnej pracy (jeśli chcesz się o tym przekonać już w tej chwili to zgarb się najbardziej jak potrafisz i zobacz jak Ci się oddycha, a następnie wyprostuj i zobacz czy oddech stał się pełniejszy?), zmniejsza się ucisk mięśni przykręgosłupowych na odchodzące od kręgosłupa nerwy i naczynia krwionośna, a co za tym idzie Twoje ciało zaopatrywane jest w tlen i substancje odżywcze i masz po prostu więcej energii.
A to wszystko to na razie tylko aspekty fizyczne tanga. Któż nie zna jednak powiedzenia „W zdrowym ciele zdrowy duch.” Zgodnie z teorią systemu body-mind, im bardziej, w sposób świadomy, wzmacniamy nasze ciała, tym silniejsze stają się także nasze umysły.

Medytacja przy muzyce
Tango to także forma medytacji przy muzyce (wspomaga nas w tym rytmiczna, czasami wręcz transowa muzyka), bycie „tu i teraz”, akceptacja siebie i swoich niedoskonałości. Tańczenie tanga to także rozwinięcie cierpliwości w procesie uczenia się (bo nawet dzieci nie potrafią nauczyć się chodzić po jednej godzinie próbowania, a wielu z nas dorosłych rezygnuje po pierwszych zajęciach twierdząc, że to za trudne dla niego). Tak więc idealne do nauczenia się śmiania się z siebie samej:).

Umysł jest jak wiatr, a ciało jak piasek. Jeśli chcesz dowiedzieć się jak wieje wiatr, zaobserwuj piasek.” Bonnie Cohen

Jak Ci się widzi taka forma aktywności ruchowej i jednocześnie rozwoju osobistego?

czwartek, 22 marca 2012

Pożytek ze sztuki nauki

Często mówimy, zwłaszcza gdy popełnimy błąd, że „Człowiek uczy się całe życie”. I jest to niesamowita prawda. Gdy przestajemy się uczyć to nie korzystamy z pełni swoich możliwości. Bo któż z nas jest w stanie funkcjonować w dzisiejszym świecie bazując jedynie na tym, czego nauczył się w szkole albo nawet na studiach. Dzisiaj kursy, doszkalanie, studia podyplomowe są na porządku dziennym. Ale według mnie, aby umieć tą cała wiedzę wykorzystać, przed wszystkim warto uczyć się jak żyć.

Warto posłuchać Kartezjusza:„Ludzie, którzy są stale szczęśliwi, muszą się stale zmieniać”. Skąd ten wzniosły cytat? Pomyślałam sobie: życie, tak jak nauka tanga, jest procesem...

PO CO KOMU NAUKA
Paradoks życia polega na tym, że to, co początkowo przynosi szczęście i zadowolenie, rzadko jest tym, co ci ten stan pozwala utrzymać. Jeśli nie wiesz o czym mówię to przypomnij sobie moment, w którym kupiłeś sobie coś wymarzonego, np. nowe, śliczne buty albo jakiś gadżet, a po roku nawet nie zwracasz na niego już uwagi, a co dopiero mówić o szczęściu.

„Jeśli nie potrafisz się uczyć, nic Ci nie da to, że masz talent.
Jeśli nie potrafisz być elastyczny, nic Ci nie da to, że masz cel.
Jeśli nie potrafisz być wdzięczny, nic Ci nie da to, że masz dostatek.
Jeśli nie potrafisz dać się prowadzić, nic Ci nie da to, że masz przyszłość.
Jeśli nie potrafisz być wytrzymały, nic Ci nie da to, że masz plan.”
Jeśli nie potrafisz być osiągalny, nic Ci nie da to, że odniosłeś sukces.”
J. Konrad Hole

ŻYCIE, ŻYCIE JEST... PROCESEM
Twoim zadaniem jest więc pozostać otwartym na zmiany, naukę i nowe idee przez całe swoje życie, zdobywać nowe umiejętności z entuzjazmem małego dziecka, a nie z przeświadczeniem, że musisz się uczyć za karę, albo zmieniać, bo coś z Tobą jest nie tak.. Nie, życie jest po prostu procesem, w którym wszystko płynie i jednocześnie jest Twoim najlepszym warsztatem.

JAK NAUCZYĆ SIĘ UCZYĆ NA CO DZIEŃ?
Stań się przez chwilę swoim własnym obserwatorem, wyjdź na inny poziom, niż ten na którym tworzysz swoje „problemy” i zastanów się czego one mogą Ciebie nauczyć. Fenomenalnym zakończeniem każdego dnia niech będą pytania:
„Czego się dzisiaj nauczyłam? Co zrozumiałam dzisiejszego dnia? Jak mogę to wykorzystać przy podejmowaniu kolejnych życiowych wyzwań? Co jutro mogę zrobić lepiej?’
Zawsze można zacząć od małych rzeczy jak np. nauczyć się uśmiechać jak najczęściej do siebie samej i innych ludzi dookoła. Nauczyć się gotować jakieś pyszne wzmacniające jedzenie, w sam raz na nadchodzącą wiosnę. Możesz nauczyć się mówić sobie za co siebie lubisz…Te drobne zmiany mogą wprowadzić zupełnie nową super jakość w Twoim życiu. Tak więc zauważaj jak każdego dnia stajesz się bardziej efektywny i szczęśliwy.
„Szczęście nie jest stacją, do której się dojeżdża, lecz jest sposobem podróżowania.”
Pamiętaj, że aby gdziekolwiek, dojść trzeba zrobić pierwszy krok.
A więc od czego zaczniesz?

piątek, 16 marca 2012

Jak nauczyć się śmiać się z siebie

Oskar Wilde jest autorem całkiem poważnego zdania, które, mam nadzieję, ostatecznie będzie Wam przypominać od dziś o śmiechu: "Życie jest zbyt poważne, aby brać je na serio!". Zgadzam się z nim po trzykroć. Umiejętność śmiania się z siebie samego to podstawa naszego zdrowia psychicznego.

Pamiętam jak chciałam być „podniosła” na jednym z moich warsztatów i na zakończenie zaprosić dziewczyny do odtańczenia najlepszego tańca ich życia i mówię” ..no to zapraszam do odtańczenia ostatniego tańca Waszego życia…” Na co one do mnie: „..ale my nie chcemy jeszcze umierać!!!”. Na pewno zdarzają się Wam podobne sytuacje. Jeżeli nie, życzę Wam tego z całego serca! Dlaczego? Oto kilka powodów:

Po co się śmiać?

Czy wiesz, że śmiech i poczucie humoru to umiejętności, które w prosty sposób prowadzą do wzmacniania pewności siebie i akceptacji tego, co się dzieje dookoła? A to dlatego, że poczucie humoru i akceptacja wzmacniają się nawzajem. Im bardziej akceptujesz siebie, tym bardziej dajesz sobie prawo do popełniania błędów, a to daje Ci większą pewność siebie.
Kiedy potrafisz się z siebie śmiać, inni też uznają Twoje słabostki za czarujące. Akceptowanie siebie jest zaraźliwe.

Kiedy śmiech się przydaje?

W „trudnych” chwilach śmiech przerywa myśli budzące strach. Daje dostęp do kreatywnego myślenia i szukania rozwiązań, pobudza do powodowanych przez endorfiny wzlotów, które podnoszą na duchu. A to wszystko wyzwala w nas większa akceptację siebie.
Za pomocą humoru sprowadzamy różne wyzwania naszego życia do właściwych rozmiarów – to zdrowy sposób zdystansowania się od problemów
Humor może też być najtańszą i najskuteczniejszą strategią zarządzania czasem w sytuacjach stresowych – zapobiega reakcji stresowej dzięki temu dużo szybciej możemy myśleć poważnie.

Wszyscy jesteśmy komikami

Jeśli tylko dasz sobie prawo popatrzeć na siebie w taki sposób, zobaczysz, jaki jesteś zabawny. Bo wszyscy jesteśmy urodzonymi komikami, nieustannie robimy rzeczy sprzeczne, śmieszne i autentycznie komiczne. Jeżeli nie wiesz, o czym mówię, warto, byś spróbował:

• Obserwacji

Obserwując teraz swoje codzienne życie zwróć uwagę na rozziew między tym, co zamierzasz zrobić, a tym co naprawdę robisz, na zabawne pomyłki i gafy – i zamiast wkurzać się na siebie i tracić cenną energię – ŚMIEJ SIĘ Z TEGO, to da Ci ekstra energię do dalszego działania.

• Nauki od najmłodszych

Podpatruj dzieci, one śmieją się ze wszystkiego! Prowadząc zabawę w taniec z przedszkolakami codziennie widzę jak wiele one maja powodów do śmiechu – przewróci się, śmiech, rozleje sok, śmiech, pójdzie w tańcu w inną stronę niż cała grupa, śmiech.

• Roli komika

Oto Twoje zadanie: wyznacz sobie rolę komika – żeby wypaść w niej dobrze, musisz odkryć, co jest w Tobie autentycznie śmiesznego. Może czasami wyskakujesz jak filip z konopi z nieodpowiednim pomysłem, może prowadząc poważną rozmowę przejęzyczyłeś się i wyszło z tego coś zabawnego.

Obserwuj śmieszne sytuacje i naturę ludzką, obserwuj siebie i innych w różnych okolicznościach, a znajdziesz mnóstwo materiału do śmiechu. A więc z czego dzisiaj uśmiejesz się do rozpuku?

Oczywiście na początek możesz zacząć po prostu od podniesienia kącików ust i wygenerowaniu uśmiechu. To tylko praca mięśni twarzy! Zawsze możesz to zrobić:-).

I pamiętaj:
„Człowiek staje się prawdziwie dojrzały w momencie, kiedy po raz pierwszy porządnie zaśmieje się z siebie samego.”

A tu na dobry początek weekendu mała śmieszna tangowa scena

piątek, 9 marca 2012

Ja Kobieta. I tango.

Chciałam napisać do Was z okazji dnia Kobiet. Codziennie jednak możemy ustanowić sobie taki dzień. Życzę więc każdej z Was, by poznała swoją definicję kobiecości i odważnie chciała ją realizować w życiu, niezależnie od ilości wzlotów i upadków.

Akceptacja i poznanie siebie, a nie rywalizacja i ciągłe gonienie za ideałami piękna, jest kluczem do realizowania swojej prawdziwej kobiecości.
Jesteśmy silne, jesteśmy piękne i wyjątkowe, według mnie nie ma potrzeby udowadniać tego, na każdym kroku, dążąc do modnej teraz stuprocentowej niezależności… Ja doświadczam tego w każdym kroku mojego tangowego życia, choć musiałam do tego dojrzeć:)
Ostatnio mój dobry znajomy zadał mi pytanie, co mnie w tym tangu tak kręci… Nie musiałam się długo zastanawiać, tylko prawie automatycznie odpowiedziałam… „w Tangu mogę być sobą, 100% Kobietą i dzięki temu doskonale równoważę to, że w dzisiejszym świecie czasami muszę sama o siebie walczyć.”- nie wiem czy to ostatnie zdanie brzmi zachęcająco?
A oto jak ją widzę…
Dzisiejsze czasy wywróciły stereotypy do góry nogami. Dzisiaj kobiety z powodzeniem wykonują prace męskie, zarabiają godziwe pieniądze, są w stanie same naprawić cieknące krany, nawet zmienić koło w samochodzie, a jak nie potrafią, to doskonale wiedzą, po jaką pomoc zadzwonić. I nawet jeśli mężczyźni „fachowcy” powątpiewają w nasze umiejętności, to tym bardziej nas motywują, byśmy zgłębiły tajniki danego fachu i im pokazały, że potrafimy. Im bardziej jesteśmy niezależne tym bardziej czujemy się bezpieczne i mam na sobie pancerz, który ma nas uchronić przed zranieniem… lecz gdzie jest granica?
Kobieta w tangu jest trochę inna... jest delikatna, wrażliwa i nie wstydzi się tego. Wręcz przeciwnie, wie, że to jest jej prawdziwa siła. Im bardziej zaufa i podda się prowadzeniu mężczyzny (tutaj oczywiście musi dać mu prawo wyższości:) tym piękniejszy jest ten taniec. A mężczyznom, którzy dostają takie zaufanie chce się bardziej starać i doskonalić. W końcu ich naturalną potrzebą jest zaopiekować się nami Kobietami… Opiekować się nie oznacza tu zdominować i ubezwłasnowolnić, zagonić do tzw. garów i naszym kosztem podbudowywać własne ego… Opiekować znaczy się wspierać, dawać poczucie bezpieczeństwa i umożliwiać jej rozkwitnięcie, wydobycie jej piękna na zewnątrz, całego jej potencjału. Wtedy i on rozkwita, bo czuje się potrzebny, bo wie, że „spełnia swoje ewolucyjne funkcje”. Czyż w takich warunkach niejedna z nas nie chciałaby funkcjonować także w życiu codziennym?
Nie oznacza to wszystko, że w tej wspólnej przestrzeni Kobieta jest bierna i podporządkowana, nic bardziej mylnego! Przede wszystkim może wspomóc mężczyznę swoją cierpliwością i akceptacją w procesie uczenia się. Przecież nie od razu musi mu taka „forma” wyjść. Raczej rzadko wychodzi od razu, jeśli jednak po pierwszej jego nieudanej próbie, Kobieta od razu przejmuje pałeczkę i poucza, poprawia, mówi co robić, pokazuje swoje niezadowolenie, to sama sobie od razu odbiera szansę na świetne tango. Od razu mówi trochę w ten sposób: „nie wierzę, byś był w stanie spełnić moje potrzeby.” Co na męskie ego działa rujnująco, a samospełniające się proroctwo Kobiety potwierdza jej przekonanie: „Dzisiaj nie ma już prawdziwych mężczyzn, którym można zaufać!”
A może tak dać mu większą szansę, zaufać jego potencjałowi i możliwościom? A może sprawdzić, co SAMA możesz zrobić, by stworzyć przyjazną przestrzeń? Być może odrobinę więcej Twojej równowagi uniemożliwi mu poprowadzenie Ciebie w tę magiczną przestrzeń tanga, być może Twoje przekonanie, że oboje jesteście odpowiedzialni za tę całość…
Kobieta może ozdabiać ten taniec, może akcentować ozdobnikami muzykę, którą słyszy, może naprawdę wykazać się swoją indywidualnością i niezależnością, jednak głównie w strukturze, którą tworzy partner. Choć i może mu zaproponować coś od siebie, zmienić nieco bieg tego schematu, jednak nie myśleć za niego, być po prostu w tu i teraz i czuć siłę płynącą ze swej kobiecej natury…
Kiedy obserwuję Kobiety, które uczą się tańczyć ze swoimi życiowymi partnerami, to bardzo często widzę jak w tym tańcu działają swoimi naturalnymi schematami. Wtedy często proszę je, by dały sobie szansę i pozwoliły partnerowi uczyć się w swoim tempie, że to się opłaci… Aż niesamowite jest to, jak te, które zaufają, pięknieją na parkiecie.I jakie są dumne ze swoich partnerów… Te, które pozostają w swoich schematach często twierdzą, nie, ten taniec nie jest dla nas… Mój mężczyzna się do niego nie nadaje, i znowu przejmują stery, choć często w głębi duszy pragnęłyby być delikatnymi Kobietkami, które nie muszą mieć całego świata na swojej głowie;)
By to było możliwe, kłania się pytanie o poczucie własnej wartości nas Kobiet, jak często ta nasza niezależność wynika z chęci pokazania sobie samej, że jesteśmy wartościowe, że zasługujemy w życiu na szacunek.
Przecież to, że to mężczyzna nadaje po części bieg twojemu tangu wcale nie oznacza, że Ty jesteś gorsza, wręcz przeciwnie, znasz swoją wartość i nie masz potrzeby pokazywania jej całemu światu. Wystarczy, że Ty o niej wiesz. To, że mężczyzna proponuje pewne ramy to nie oznacza, że Ty nie masz już nic do powiedzenia. Wręcz przeciwnie, z wolną głową możesz wyrazić dużo więcej. Im bardziej jesteś pewna siebie, tym mniejsze twoje poczucie, że ktoś Ci zagraża, ktoś Cię ogranicza.. Może paradoksalnie możesz mieć dopiero wtedy poczucie, że wiesz, że żyjesz, ufając sobie, mężczyźnie i światu… W tu i teraz, smakując każdą chwilę.

niedziela, 4 marca 2012

Przerwa, tango i TangoCoaching

Witaj,
no to znowu jestem, po rocznej przerwie. Tym razem będę się tu pojawiać już regularnie.
Ten rok był dla mnie niesamowity, to rok wielu zmian i dość trudnych decyzji. Być może pamiętasz, że około roku temu pisałam o tragicznej śmierci mojego przyjaciela. Była ona dla mnie jak zimny prysznic, który wyrwał mnie z pewnego pędu, którem nieświadomie się poddałam. Robiłam wiele rzeczy, które sprawiały mi radość ale i wiele takich, które wydawało mi się, że po prostu musiałam robić. Pociągało mnie wiele tematów i chciałam je wszystkie zrealizować. Jednak efekt okazał się być marny, gdyż straciłam równowagę, którą tak bardzo sobie cenię, jako podstawę szczęśliwego życia.
Tak więc zrobiłam reorganizację swoich priorytetów, używając do tego fenomenalnych narzędzi coachingowych. Odrzuciłam to, co zostało na końcu (i tu były te trudne decyzje), wybrałam trzy moje perełki i oddałam im całą swój uwagę i entuzjazm.
I stały się rzeczy cudowne! Przez ten rok wzmocniły się niesamowicie moje programy pracy z Kobietami, w tym tango solo pt. Kobieta, emocje i tango oraz Kobieta pewna siebie. Rozwinęły się także moje działania dotyczące tanga w parach – wyjazdy oraz warsztaty z Argentyńczykiem. A do tego rozpędu nabrały sesje coachingowe moich klientów.
Dzięki odrzuceniu całej reszty tango i coaching znalazły w mojej kreatywnej części mózgu;) możliwość połączenia się, wzajemnego przeplatania i inspirowania się. Tak właśnie powstał mój autorski program TangoCoaching, który realizuję na wielu polach.
Dzisiaj nadszedł czas, by się tymi pomysłami podzielić właśnie z Tobą. Dlatego też mój blog został trochę odświeżony wizualnie i już niedługo zaczną pojawiać się tu nowe, mam nadzieję, inspirujące wpisy.
Zapraszam Cię więc do czytania i jak najbardziej do komentowania tego, o czym piszę. Ciekawa jestem Twojej opinii.

A tak dla inspiracji już dzisiaj przesłałam Tobie cytat, który towarzyszył mi w tych rocznych zmianach i w podejmowaniu wyjątkowych decyzji:
"Jest wiele rzeczy, które wpadają mi w oko, ale tylko niewiele takich, które zapadają mi w serce. I to te ostatnie uwzględniam jako cel swoich dążeń.”
Tim Redmond, dziennikarz
A Ty? Wiesz, co jest tym, co odżywia Twoje serce? Czy to, co robisz dzisiaj przybliża Ciebie do tego, co chcesz robić jutro?
Owocnych przemyśleń i do napisania,

Pozdrawiam Cię gorąco :)

„Masz tylko jedno życie. Znajdź czas, by być szczęśliwy